17 stycznia 2018

8. Kierunek Ziemia

Minęło dość sporo czasu od odlotu Gyniu Force na Namek. Przez ten okres nudziłam się jak tak potwornie, że już nawet torturowanie własnego ciała było nużące. Tydzień temu doszły nas wieści, że Freezez ma nikłe szanse na przeżycie. Praktycznie nie żył gdy został odnaleziony w przestrzeni kosmicznej i gdyby nie fakt, że potrafił oddychać w próżni zdechł by jak pies. Załoga King Golden zaopiekowała się nim pod rozkazem samego króla większości galaktyk – Ojca Freezera. Jaszczur po wielogodzinnych operacjach doszedł do siebie i teraz był zautomatyzowany, a jednostka specjalna, która nie tak dawno była moimi towarzyszami drogi kosmicznej, została zlikwidowana.
To było nie do pomyślenia, że Jisu i cała reszta przeszła w niebyt, a była uważana za jedną z najpotężniejszych we wschodniej galaktyce, zaraz po Changelingu , który kiedyś zaatakował planetę Vegetę, a nie był w stanie pokonać jakiegoś jego gościa, który także szukał tajemniczych kryształowych, Nameczańskich kul.
Tego ponurego dnia dla Organizacji Handlu miało odbyć się mianowanie ludzi na najlepszych żołnierzy, którzy wylecą wraz z nowym Freezerem i jego ojcem w poszukiwaniu tego zuchwałego człowieka. Ten kto to zrobił postarał się o to by moja zemsta była zbyt delikatna… Wszak zabić w połowie robota nie byłoby już tak bolesne jak wcześniej. Byłam wściekła z tego powodu, bo ktoś przede mną usiłował zlikwidować imperatora, a mi brakowało jeszcze paru lat intensywnego treningu by samej tego dokonać.
Ruszyłam na mostek króla galaktyk by wziąć udział w wyborach. Choć byłam młoda i niedoświadczona to bardzo chciałam spotkać tego zuchwalca. Pragnęłam spotkać istotę silniejszą od samego tyrana Freezera i albo mu pogratulować, albo wykrzyczeć prosto w twarz, że był podłym i egoistycznym dupkiem zabierającym moją chwałę, która miała kiedyś nadejść, a przynajmniej taki miałam cel.
    Trzech z was zostanie główno-dowodzącymi, a stu pierwszych poleci jako armia przyboczna – Oznajmił król Kord – Podbijemy tę planetę zrównamy ją z ziemią, a potem dobrze sprzedamy.
Staliśmy jak te kołki czekające na wypowiedziane imię, choć w duchu większość miała nadzieję, że nie zostanie wywołana i będzie spokojnie dryfować w kosmosie. W głowie powtarzałam sobie tylko jedno zdanie: CHCĘ BYĆ WYBRANĄ. Byłam do tego stopnia zdesperowana, że oddała bym własny ogon by polecieć na spotkanie z tajemniczym wojownikiem. Byłam wielce zdumiona gdy zostałam wymieniona! Byłam jednym z najlepszych wojowników Freezera, choć entuzjazm powinien mi nieco zelżeć, bo najlepsi przecież polegli na Namek, a mnie szkoliło Ginyu Force, które przeszło do historii. Kto by pomyślał, że saiyańskie dziecko może należeć do wojsk Freezera i być zarazem jego największym wrogiem? Wszędzie były zaprzeczenia, przez które zbierało mi się na wymioty, ale czy mogłam sobie pozwolić na zakończenie tej gry aktorskiej? Natto nie wrócił i wiedziałam, że odszedł na zawsze, a ja zostałam tutaj całkowicie sama i nikt by mi nie pomógł.
Nikt.
–    To dziecko jest obiecujące, ma niesamowitą moc! – usłyszałam w tłumie – Widziałem jak walcz y pod okiem armii specjalnej mój panie.
Jeszcze tego dnia wezwano nas zostało do króla po instrukcje jakie mieliśmy wykonać po przybyciu na ową planetę. Trzęsłam się jak osika zastanawiając się przy tym dokąd tak naprawdę się wybieraliśmy i czy ten, którego tak się obawiali był choć trochę mi podobny.
    Lecimy na odległą galaktykę – Przeszedł przez mostek ciężkim krokiem – Na niej nie ma silniejszych istot, także nie możecie spartaczyć tej roboty.
Wszyscy się uśmiechnęli. Nie było więc potrzeby się wysilać w tej misji, choć trochę ogarnął mnie żal, że nie nie miałabym sposobności zaprezentować się po morderczych treningach zanim ów humanoid niemal zlikwidował Changelinga. W końcu na coś wybierali najlepszych spośród miliona innych, prawda? Czy jednak była to tylko czcza gadka, bo i tak mieliśmy mieć do czynienia ze słabym gatunkiem.
    Poza jednym Saiyanem, który niemal zabił czcigodnego Freezera – Wtrącił Avo, jeden z ostatnich ludzi sił specjalnych imperatora, dłubiąc palcem w uchu.
Stanęłam jak wryta. Jakiś rodak o potężnej sile praktycznie zabił Freezera, mieszkał sobie na innej planecie chroniąc jakiś słaby lud. Niesprawiedliwe! Gdzie był kiedy zabili mi ojca i matkę?! – Warknęłam w duchu nie chcąc godzić się na taką sytuację. I czy powinnam była w tej chwili udać się w mroczne czeluści statku by Kord nie zaczął mnie przepytywać odnośnie swojej rasy i podobieństwa z celem. Cicho szepnęłam do pobliskiego wojaka o nazwę tej ów planetki, na którą polował KOH nie chcąc się wychylać.
    Panie, jak nazywa się ta planeta? – Zapytał pospiesznie fioletowoskóry jaszczur o żółtych gałkach ocznych.
    Ziemia – Rzucił szybko Avo zerkając na komputer pokładowy.
    Ziemia… – Pomyślałam głośno.
Coś mi ta nazwa mówiła. Tylko nie mogłam sobie przypomnieć co i dlaczego jednak powinna. Odnosiłam wrażenie, że już kiedyś ta nazwa obiła mi się o uszy, jednak nie byłam pewna czy aby na pewno ta. Było przecież tyle planet, że i nazwami mogłyby się upodabniać do siebie. Mimo to, ucisk w żołądku nie dawał mi spokoju.
    Za niecały rok będziemy na miejscu, a wtedy rozprawicie się ze wszystkimi żyjącymi istotami jakie napotkacie – Oświadczył król Kord siadając wygodnie w swoim fotelu – Żadnych pytań, całkowita eksterminacja.
Po otrzymaniu ścisłych wytycznych wróciliśmy do swoich kajut. Usiadłam na swojej pryczy wpatrując się w czarną otchłań za oknem. Wyjęłam mandarkerę i zaczęłam ją polerować okolicą nadgarstka. Zastanawiałam się nad tajemniczym Saiyanem i planetą Ziemią, której tak bronił. Tej nocy również męczyły mnie dziwne sny…

***

    Saro, nie możesz się tak nosić – mawiała matka – Jesteś księżniczką, nie wojownikiem.
Jej wyraz twarzy jak zwykle w tych okolicznościach był cierpki. Ta kobieta nigdy nie znosiła sprzeciwu. Spojrzałam na za duży korpus elastycznego pancerza należącego do mego brata, wykonanego przez Acronian.
    Ale mamo – Złościłam się także – Khcę być jak Vegeta! On jest wojofnikiem i ksienciem!
Matka surowo spojrzała oddalając się do drzwi jsypialni, otworzyła je z impetem.
– Powiedziałam nie!

***

    Jesteś bardzo dzielna, ale nie możesz tak się zachowywać wobec matki – Mówił ojciec głaszcząc mnie po głowie - Choć talentu Ci nie brak, nie możesz decydować kim się staniesz.
–   Tato, kiedy kcę być jak Vegeta – Buntowałam się odsuwając się od niego – Silna, odfażna!

***

    Kiedy dorosne będm taka jak Ty! - Krzyczałam entuzjastycznie.
    Tego nie wiesz, mała - Mruknął mój dużo starszy brat.
Chwilę po tym spojrzał na mnie smutnymi oczyma jakby wiedział co nadejdzie w przyszłości.

***
Obudziłam się zroszona potem. Mieć znów te cztery lata i widzieć ich twarze nie były miłymi wspomnieniami. Nigdy nie śniłam o przyjemnościach, a tak bardzo chciałam. Mimo wszystko wolałam te wizje niż od nowa oglądać śmierć ojca czy puste oczy matki skąpanej we własnej krwi.
Ta planeta… Nie dawała mi wciąż spokoju. Czy…
    Oczywiście! - Klasnęłam uradowana w dłonie - Vegeta leciał z Nappą, ojcem Natto na tę Ziemię!
Taka szczęśliwa swoim odkryciem biegałam po kajucie, że łzy szczęścia popłynęły mi po twarzy. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo! Byłam pewna, że odnalazłam swojego brata, że to on był tym wszechmocnym wojakiem, którego tak obawiały się demony mrozu.
    Może go odnajdę przed resztą? Wrócimy do domu, znajdziemy nową planetę i odbudujemy nasz dom - Byłam szalenie podniecona.
W pewnym momencie stanęłam niczym posąg zastanawiając się jak to rozegrać. Jak odnaleźć brata i oczywiście nie dać się przy tym złapać tym przebrzydłym potworom, którzy więzili mnie przez te wszystkie lata.






15 komentarzy:

  1. ~elizabeth
    12 listopada 2008 o 7:30 PM

    super, że sara leci na ziemie :) widać że jej sila jest ceniona wśród ludzi freezera. ok nie moge sie doczekac co bedzie dalej.a skoro napisalaaś ze mam ci zrobić szablon to wzięłam to sobie do serca :) znajduje sie pod tym adresem http://ssablon.blog.onet.pl/ mam nadzieję ze ci sie podoba *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Izabelqa
    12 listopada 2008 o 9:20 PM

    Ohayo! Najpierw chciałam Ci odpowiedzieć na pytanie, które zadałaś o Saiyance, którą narysowałam :). Kurde, tak się składa, że to będzie wszystko wyjaśnione w opowiadaniu, które niebawem (dokładnie nie wiem) będę pisać. A teraz zabieram się do czytania twojej notki :). I dodaję Cię do linków.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Izabelqa
    12 listopada 2008 o 9:27 PM

    No więc… Jak dla mnie notka ciekawa, lecz dużo błędów. Ciekawa jestem dalszego ciągu wydarzeń. Dziś nie mogę pozwolić sobie na treściwy komentarz, ponieważ mam dużo do zrobienia :|. Następnym razem postaram się dodać piękniejszą komcię :).Pozdrawiam :).P.S Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Bryonly
    16 listopada 2008 o 10:39 AM

    Sara leci na Ziemię?!To po prostu wspaniale! :D Już się nie mogę doczekać kiedy tam dotrze.Sara jest naprawdę charakterystyczną Saiyanką.Wiesz, piszesz po prostu świetnie! ;D Pozdrawiam!www.rodzina-brefis.blog.onet.plP.S. Mogłabyś mnie powiadamiać o nowych notkach?

    OdpowiedzUsuń
  5. angelika935@amorki.pl
    11 lutego 2010 o 5:26 PM

    Super w końcu Sara leci na Ziemię :) nareszcie będzie mogła odnaleźć swojego brata ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo długi cykl. Szkoda by się zmarnował ;) Niby mogę przeczytać jeszcze przez parę dni resztę na innym blogu, ale poczekam tutaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nooooo...to gdzie te następne rozdziały? :D Chciałbym się dowiedzieć jak Twój styl się rozwijał przez lata, bo to niezły przekrój pisarskiego rozwoju takie 10 lat praktyki.

    Fani DBZ nigdzie nie zniknęli, tylko trenowaliśmy ciężko na Yardracie, Namek, Vegecie i gdzie się tylko dało! ;) Ja zawsze jestem na posterunku gotowy bronić Zetki własną piersią i hejtować Super xD Btw. Sam zacząłem coś tam pisać, ale zanim opublikuję dam paru ludziom do przeczytania, coby się nie wygłupić jakąś marnością nad marnościami, więc...pewnie też się niedługo zareklamuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ukrywasz małego Saiyanina przed światłem księżyca? :D
    Jak mnie najdzie i nie będzie mi się już chciało czekać, to sprawdzę na drugim blogu, ale póki co mam jeszcze jakieś pokłady cierpliwości, no i sam trochę czasu poświęcam na pisanie swojego fanfika, którego premiera...kiedyśtam niedługo xD

    Btw. Odnośnie kreatora postaci...

    http://i67.tinypic.com/curz6.jpg

    ;)
    Sorry za jakość, prt sc nie działa przy tej grze z jakichś przyczyn :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    wspaniale, super że leci na ziemie, no proszę jest doceniona wśród ludzi Freezera, czyżby naprawdę tym wojownikien był jej brat...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie wybrnęłaś z tego, że Sara nie poleciała na Namek, ale za to znalazła się na statku ojca Freezy! To takie proste w sumie, a nie wpadłam na ten pomysł :D

    W ogóle emocje Sary są świetnie przedstawione, bardzo mi się podobało, że jak usłyszała o innym saiyanie to z wściekłością myślała, gdzie on był, kiedy rozwalali Vegetę.

    Ten rozdział taki krótki, ale był świetny! Ona ma nadzieje, że to Vegeta budzi taki postrach, ale chyba nie o niego chodzi... :) chociaż może, przecież nie musi być kanonicznie! W ogóle czytałam Twoje komentarze pod innym opowiadaniem i jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy z tego uniwersum, serio, jesteś taka zorientowana i dokładna! :))

    Dobra, kończę na dzisiaj, bo się wciągnęłam za bardzo, a trzeba sobie dawkować przyjemności, nie wolno wszystkiego brać od razu :)

    Buziaczki ogromne! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  11. Ni hao!

    Odcinek 8 zaliczony.


    > Minęło dość sporo czasu od odlotu Gyniu Force na Namek
    To dość kreatywny zapis Ginyu. Widzę też, że przestałaś pisać Nameck.

    > Załoga King Golden zaopiekowała się nim pod rozkazem samego króla większości galaktyk - Ojca Freezera.


    King Golden, a to kto? Nie znam :P

    Widzę, że fabuła zmierza już do czasów Adnroid Sagi. Wszystko potoczyło się znacznie szybciej, niż się spodziewałem. Zobaczymy jak Sara zareaguje na Future Trunksa (o ile w ogóle dojdzie do takiego spotkania).

    Nie wiem tylko, czy rozdzialik nie był za krótki. Pewnie spokojnie można by go połączyć z następnym. Fajnie byłoby też się dowiedzieć jakim poziomem mocy Sara dysponuje obecnie. Bo opisane treningi nie dają nam w ogóle punktu odniesienia. Może będzie to poruszone dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha ale mnie zgniotłeś! Sama nie wiem kim jest King Golden 🫣 co za wtopa. To jakiś uzurpator Colda, mówię Ci! Może pijana byłam jak to pisałam? 😱😱😱 Nie mam nic na swoją obronę, wysoki sądzie!
      Będę powtarzać się jak kataryna. Muszę znaleźć siłę na przeglądniecie tych maszkar, a potem oczywiście o tym wspomnę byś mógł na nowo zerknąć na treści. Ten Nameck prześladuje mnie od pierwotnej wersji. Nie wszędzie jak widać wyłapałam ten błędny zapis, gdyż posługuję się słowem Namek, Namekanin, itp. ale gdzieś na pewno mogę mieć jeszcze tego drania "CK" w treści.
      Sara obecnie nie dysponuje pokaźną siłą. Powiedziałabym, że nawet ma jej mniej niż sam Gohan 🤷, ale jak wiemy, ten to kitra po kieszeniach swój potencjał. Sara wciąż jest niewyszkolonym żołnierzem, w dodatku kryjącym się by nie wzbudzać więcej podejżeń. Jak inaczej uwolnić się spod obcasa "podrzędnemu" szczylowi? 😅 Ona siłę ma, ale o tym nie wie, nie umie jej póki co pokierować, a załoga Ginyu miała to utrzymać jak najdłużej. Nikt nie chce kolejnego walecznego Saiyanina w swoich szeregach. Z resztą Freezer upadł na głowę nie zabijając jej na samym początku 🤪

      Usuń
  12. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, bardzo super, że leci na ziemie, o proszę, o proszę jest doceniona wśród ludzi Freezera, a czyżby naprawdę tym wojownikien był jej brat...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Nooo... chwilę sobie już czytam Twoją książkę i myślę, że pora na komentarz. Znalazłam Twoją opowieść przypadkiem,kiedy to czytałam inne. Komentowałaś cudze treści z takim zapałem, że zaczęłonie zastanawiać, czy też coś tworzysz. Pykłam w Twój profil i.. jest! Bach! Trafiłam tu na całkiem ciekawe opowiadanie posiadające spory potencjał. Pomysł stworzenia historii siosty Vegety wydał mi się dość abstrakcyjny. Zaciekawiłaś mnie jednak,jak zamierzasz ugryźć temat. Jak wyjaśnisz tę zamianę, bo z tego,co mi wiadomo wg. kanonu, to Vegeta miał młodszego brata. Wiem, że nie piszesz kanonicznie,a jedynie na podstawie, więc domyśliłam się, że możesz zmienić historię znaną wszystkim z Dragonballa. Świetnie się wszystko zgrywa i naprawdę zapowiada się mega akcja.
    Coś mi mówi , że zostanę tu na dłużej.. życzę sporo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Dziękuję za odzew! Z zapartym tchem obserwowałam, jak pojawiają się gwiazdki! 🤩 Jest mi naprawdę miło czytać Twoje słowa. Bardzo, ale to bardzo doceniam każdy komentarz, jak i wytknięcie błędu czy potknięcie. Moja historia ma kolosalnie dużo lat i na przestrzeni tego okresu zmienił mi się warsztat kilkukrotnie, co na pewno zdążyłaś zauważyć zaraz po ukończeniu 5 odcinka. Przed korektą jest jeszcze masa pracy... Kiedyś na pewno poprawie wszystko i będę dumna ze swojego dziecka, które jeszcze trochę i będzie pełnoletnie 😱😱
      Na blogu (główny nurt opowiadania) są wyjaśnienia, ale dla Ciebie mogę zrobić wyjątek i wkleić tutaj.
      Opowiadanie jest częściowo kanoniczne, a częściowo nie. No bo jak inaczej? Bez sensu wtedy tworzyć nową postać.

      Dziękuję raz jeszcze za odzew i rozgość się, proszę. ❤️❤️

      Usuń

Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz!